Artykuły

Gastro w kryzysie. Lokale zamknięte na stałe lub tymczasowo

Kryzys nie omija gastronomii. Szukając oszczędności rezygnujemy ze stołowania się na mieście, dlatego właściciele pszczyńskich lokali widzą drastyczny odpływ klientów. Podwyżki opłat za energię są dla niektórych restauratorów nie do przeskoczenia. Efekt? Lokale ograniczają działalność skracając dni i godziny otwarcia. Niektóre zamykają się - albo tylko na zimę albo na stałe.

Kryzys w gastronomii
Wzrost kosztów i drastyczny odpływ klientów powodują, że zamyka się coraz więcej lokali w Pszczynie · fot. Ela


Nastanie okresu jesienno-zimowego już od kilku lat wiązało się w Pszczynie ze spadkiem ruchu w branży gastronomicznej. Restauracje i knajpy tętnią życiem wiosną i latem, ale po wakacjach frekwencja widocznie spada. W tym roku sytuacja jest wyjątkowo trudna - klientela skurczyła się jeszcze bardziej, bo przez drożyznę nie pozwalamy sobie na tyle samo, co wcześniej, a rachunki za prąd i gaz są dla właścicieli lokali rujnujące. Poszczególne miejsca rozwiązują to w ten sposób, że ograniczają dni i godziny otwarcia, żeby zmniejszyć wydatki. Ograniczają dzięki temu koszty, bo o zarobku w niektóre dni nie ma mowy.

Mieszczący się przy ul. Bankowej Sztamfer pozostaje zamknięty w poniedziałki i wtorki. Jego drzwi otwierają się dopiero w środowe popołudnie. - W zeszłym roku jesienią nastąpił drastyczny odpływ klientów z rynku pszczyńskiej gastronomii, spowodowany przede wszystkim trudną i niestabilną sytuacją ekonomiczną. W Sztamferze w środy i czwartki organizujemy sztamferowe quizy, z których chętnie korzystają nasi goście, a następnie jesteśmy otwarci do niedzieli. Dwa pierwsze dni tygodnia to obecnie okres, kiedy wielu klientów rezygnuje z popołudniowo-wieczornych uciech, co w połączeniu z dramatycznym wzrostem cen nośników energii oraz olbrzymią inflacją nie daje uzasadnienia do działania w te dni. To okres bardzo trudny, ale projektujemy nowe atrakcje i zerkamy z nadzieją na kalendarz wyczekując wiosny - mówi Rafał Szymczak, współwłaściciel kultowego Sztamfera.

Zlokalizowany tuż obok Bazar u Koziołka jest z kolei zamknięty do końca marca. - W okresie zimowym w Pszczynie nie ma turystów, a klient lokalny nie zapewnia nam takiej frekwencji, jaka jest potrzebna, żeby tego typu restauracja mogła sprawnie i jakościowo działać. Prowadzenie takiego lokalu w zimie jest już nieopłacalne, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrosty cen energii i koszty utrzymania. Nadal gotujemy na Bednarskiej, posiłki są tam dostępne na wynos i z dowozem, realizujemy catering, ale Bazar przy rynku będzie otwarty z powrotem dopiero od 1 kwietnia - wyjaśnia właściciel Łukasz Kozioł.

Kryzys w gastronomii
Niektóre lokale, aby przetrwać trudniejsze czasy, zamykają się na okres zimowy · fot. Ela


Do końca lutego nie zjemy też posiłku w barze orientalnym Thang Long, działającym od wielu lat przy ul. Sokoła. Na drzwiach zawisła informacja o urlopie i ponownym otwarciu lokalu dopiero w marcu. Nieco dalej, zaraz za przejazdem kolejowym, zamknięto inny lokal - niestety ten na stałe - jest nim popularna w Pszczynie pizzeria OK Pizza. Właściciel Mateusz Ryndak tłumaczy swoją decyzję przede wszystkim zaporowym wzrostem cen podstawowych produktów.

- Do góry o 150-200% poszły na przykład ceny mąki czy sera oraz innych produktów, na których bazujemy, żeby móc serwować pizzę. Do tego wzrosły praktycznie wszystkie inne koszty. Ostatecznie zadecydowałem o zamknięciu lokalu, pomimo tego, że dwa lata temu zrobiliśmy w nim remont, a w sumie pizzeria istniała prawie 25 lat - tłumaczy właściciel. Stałych klientów i fanów zaprasza na otarcie łez do pizzerii w Bielsku-Białej. - Bielską OK Pizzę prowadzimy od czterech lat. Mamy tu większy lokal i lepsze perspektywy, więc staramy się rozwijać.

Kryzys w gastronomii
Znana w Pszczynie OK Pizza - zamknięta na stałe · fot. Ela


Wróćmy jednak do centrum Pszczyny. W tym roku, przede wszystkim w związku z oszczędnościami i niestabilną sytuacją na rynku energii, miasto postanowiło zrezygnować z plenerowego lodowiska. Jak podkreśla wielu właścicieli lokali gastronomicznych działających przy rynku, brak lodowiska odczuwalnie odbija się na obrotach. Poza tym w Pszczynie zamarł ruch turystyczny. Ludzie schodzą się na rynek głównie w niedziele, zwłaszcza gdy jest ładna pogoda. Tłumy spacerowiczów przyciąga jarmark staroci, jednak jest to wydarzenie, które odbywa się tylko raz w miesiącu.

Kryzys w gastronomii
Brak lodowiska i pustka na rynku wyraźnie odbijają się na obrotach pszczyńskich restauracji i pubów · fot. Ela


Lodowisko nie działa w tym sezonie głównie ze względu na rosnące koszty prądu. Ten czynnik ma druzgocący wpływ również na funkcjonowanie lokali gastronomicznych. - W Pszczynie nie widać w tej chwili turystów, wszędzie są pustki, stali klienci również ograniczają wydatki i wydają pieniądze w pierwszej kolejności na coś innego, niż jedzenie na mieście. Ale dla mnie osobiście najbardziej dobijające są koszty prowadzenia lokalu. Miesięczny rachunek za prąd wynosi już nie 2,5 tysiąca złotych, ale 10 tysięcy - mówi Barbara Ćwiklak z pubu BRIFF. Właścicielka klubu podkreśla poza tym, że już od pewnego czasu dokłada do biznesu z własnej kieszeni, ale na dłuższą metę takie działanie nie ma sensu. Podjęła więc decyzję o zamknięciu lokalu, który od kilku miesięcy już i tak jest do wynajęcia.

- Mamy otwarte do końca stycznia. Ostatni weekend miesiąca będzie dla nas pożegnalnym, zachęcam wszystkich, żeby wpadli wtedy do BRIFFa po raz ostatni - zaprasza pani Barbara. Pod koniec ubiegłego roku raczej na dobre pożegnaliśmy się poza tym z jedyną pszczyńską piadinerią. Niewielki lokal w charakterze slow food, Mia Piada, od jesieni jest nieczynny.

Kryzys w gastronomii
BRIFF to kolejny lokal, który już niedługo będzie nieczynny, właścicielka zaprasza na pożegnalny weekend · fot. Ela


Sztamfer

43-200 Pszczyna
ul. Bankowa 1a

kom. 600-885-477

Elżbieta Goraus / pless.pl

© 2001-2024 pless intermedia.