- Smród to określenie niefortunne i nieprawidłowe - mówi w rozmowie z Tygodnikiem Echo Piotr Mikos, reprezentujący Ryszarda Wronę, właściciela zakładu "Wrona". Do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które burmistrz Pszczyny zgłosił (po otrzymaniu raportu WIOŚ) do Prokuratury Rejonowej w Pszczynie, się nie odnosi. Zapewnia natomiast, że przystąpiono do prac mających na celu reorganizację gospodarki wodno-ściekowej do końca roku. Pełen artykuł zamieszczamy pod informacją portalu pless.pl.
To może być przełom w funkcjonowaniu jednej z największych firm naszego regionu. Burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela Zakładu Produkcji Podłoża pod Uprawę Pieczarek Ryszard Wrona. Jak wyjaśnia, działalność przedsiębiorstwa może stanowić zagrożenie dla środowiska naturalnego oraz zdrowia ludzi i przytacza dwa artykuły kodeksu karnego: 182 i 186.
Mieszkańcy trzech pszczyńskich osiedli (Powstańców Śląskich, Polne Domy i Podstarzyniec) mają już dość emisji uciążliwych zapachów. Wspólnie zdecydowali się zareagować i podczas zebrań w marcu zobligowali burmistrza do wystąpienia do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o przeprowadzenie kontroli w zakładzie "Wrona - Produkcja podłoża".
Te zostały przeprowadzone przez WIOŚ latem. Kontrolerzy, odwiedzając zakład 9, 16 i 19 lipca, stwierdzili kilka naruszeń.
W pierwszej kolejności ustalono, że zakład zlokalizowany przy ulicy Polne Domy w Pszczynie nie posiada pozwolenia na emisję gazów lub pyłów do powietrza. Dotychczasowe - jak wykazała kontrola - wygasło 25 października 2012 roku. Co prawda firma wystąpiła z wnioskiem o wydanie decyzji udzielającej takiego pozwolenia, jednakże w związku z brakami (w tym formalnymi) i niedotrzymaniem terminu uzupełnienia wniosku sprawa pozostała bez rozpatrzenia.
Kontrola inspektorów wykazała również, że zakład eksploatuje instalację do przesyłu i magazynowania paliw płynnych, tymczasem zakładowa stacja paliw nie została zgłoszona właściwemu organowi. Co więcej, kontrola odkryła nieprawidłowości w zakresie gospodarki ściekami technologicznymi oraz wodami odpływowymi i roztopowymi spływającymi z teremu zakładu.
W wyniku stwierdzonych naruszeń zastosowano sankcje karne oraz pouczono przedstawiciela jednostki kontrolowanej o obowiązkach wynikających z przepisów ochrony środowiska. Pismo o takich decyzjach wpłynęło do pszczyńskiego ratusza w pierwszej połowie sierpnia.
Na tym jednak nie koniec sprawy. 28 sierpnia burmistrz Pszczyny wystąpił do Prokuratury Rejonowej w Pszczynie z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela firmy. W zawiadomieniu wymienione został dwa artykuły: 182 i 186 - oba z kodeksu karnego.
Art. 182.
§ 1. Kto zanieczyszcza wodę, powietrze lub powierzchnię ziemi substancją albo promieniowaniem jonizującym w takiej ilości lub w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 3. Jeżeli czyn określony w § 1 został popełniony w związku z eksploatacją instalacji działającej w ramach zakładu, w zakresie korzystania ze środowiska, na które wymagane jest pozwolenie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 4. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 3 działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Art. 186.
§ 1. Kto wbrew obowiązkowi nie utrzymuje w należytym stanie lub nie używa urządzeń zabezpieczających wodę, powietrze lub powierzchnię ziemi przed zanieczyszczeniem lub urządzeń zabezpieczających przed skażeniem promieniotwórczym lub promieniowaniem jonizującym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto oddaje lub wbrew obowiązkowi dopuszcza do użytkowania obiekt budowlany lub zespół obiektów nie mających wymaganych prawem urządzeń określonych w § 1.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
new / pless.pl
---
Artykuł z Tygodnika Echo z 4 września 2013 r.:
Mieszkańcy gminy skarżyli się burmistrzowi, że smród z Zakładu Produkcji Podłoża pod Uprawę Pieczarek "Wrona" jest nie do zniesienia. Władze Pszczyny wystąpiły do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o kontrolę w firmie. W sierpniu Urząd Miejski otrzymał jej wyniki. Burmistrz określił je jako przerażające i zgłosił sprawę do prokuratury. Przedsiębiorstwo od października 2012 r. działa bez wymaganego pozwolenia starostwa w zakresie emisji gazów i pyłów do powietrza. Kontrola wykazała też nieprawidłowości w gospodarce wodno-ściekowej firmy.
Jak powiedział nam burmistrz Dariusz Skrobol, w marcu 2013 r. odbywały się zebrania z mieszkańcami gminy. Okoliczne rady sołeckie i osiedli zgłaszały problem nieznośnego smrodu, który emitowany jest z zakładu "Wrona". Mieszkańcy osiedli: Powstańców Śląskich, Polne Domy i Podstarzyniec podjęli wówczas uchwały, aby burmistrz wystąpił do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o przeprowadzenie kontroli w tym zakładzie.
Na sesji Rady Miejskiej, 29 sierpnia Dariusz Skrobol mówił: - Raport WIOŚ-u jest przerażający. W związku z tym, po konsultacji z prawnikami, dziś zgłosiłem do Prokuratury Rejonowej w Pszczynie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Ryszarda Wronę, właściciela Zakładu Produkcji Podłoża pod Uprawę Pieczarek "Wrona". Jego działalność może stanowić zagrożenie dla środowiska naturalnego oraz zdrowia ludzi.
Dotarliśmy do wyników kontroli w zakładzie "Wrona". Dokument podpisała Agata Bucko-Serafin, kierownik bielskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jej kontrolerzy ustalili, że firma "Wrona" od 25 października 2012 r. działa bez wymaganego pozwolenia starostwa pszczyńskiego w zakresie emisji gazów lub pyłów do powietrza z instalacji do produkcji podłoża pod uprawę pieczarek. Ponadto przedsiębiorstwo wykorzystuje zakładową stację paliw, na którą nie przedstawiono zgłoszenia do organu ochrony środowiska.
Kontrola wykazała też nieprawidłowości w gospodarce ściekami technologicznymi oraz wodami opadowymi i roztopowymi, spływającymi z terenu zakładu. Stwierdzono, że przez zakład przebiega rów melioracyjny, który został częściowo zarurowany. Ustalono, że do rowu skierowana jest część kanalizacji zakładowej, zbierającej m.in. ścieki technologiczne, wody opadowe i roztopowe z dachów oraz terenów utwardzonych. Na dolnym odcinku rowu, w pobliżu zbiornika ścieków, zainstalowana została przepompownia, która odbiera ścieki z rowu i kieruje je do osadnika napowietrznego, a dalej na produkcję. W okresie zwiększonych napływów pojemność zbiorników nie pozwala na odbiór całości ścieków płynących rowem. Tak więc ów rów melioracyjny wykorzystywany jest niezgodnie z jego funkcją. Zabudowy rowu dokonano bez pozwolenia wodno-prawnego.
Jak poinformowała nas Agata Bucko-Serafin, kierownik bielskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, po kontroli w pszczyńskim zakładzie WIOŚ nałożył mandaty karny w łącznej wysokości 1000 zł i wydał zarządzenie pokontrolne z ostatecznym terminem realizacji do końca roku. Jak wyjaśnia A. Bucko-Serafin, jeśli firma nie zrealizuje we wskazanych terminach zaleceń, WIOŚ może wszcząć procedurę zamknięcia instalacji.
W przypadku zakładu, który emituje nieprzyjemne zapachy, sytuacja jest skomplikowana. - Możemy kontrolować, czy proces produkcyjny odbywa się zgodnie z prawem i zezwoleniami; sprawdzać, jak wygląda gospodarka ściekowa w takim zakładzie. Jednak w Polsce nie ma ustalonych dopuszczalnych norm stężeń odorowych (mieszanin związków będących m.in. pochodnymi amoniaku i siarkowodoru) ani przyjętej metodyki pomiaru. To są substancje, które szybko zmieniają swoje właściwości w powietrzu. W dodatku tzw. próg wyczuwalności zapachowej człowieka jest wielokrotnie mniejszy niż przyjęte normy dla samego amoniaku i siarkowodoru. Innymi słowy może dokuczliwie śmierdzieć, ale nie oznacza to, że ktoś łamie przepisy. Nie ma też wprost przełożenia tego dyskomfortu zapachowego na szkodliwość dla zdrowia i środowiska naturalnego - mówi Agata Bucko-Serafin i dodaje: - Z zakładem pana Wrony sądził się jeden z mieszkańców Pszczyny. Przegrał, bo sąd wskazywał właśnie na brak norm odorowych. Po porażce ów mieszkaniec wyprowadził się.
- Problem z tym przedsiębiorstwem, z różnym natężeniem, występuje od co najmniej 15 lat - powiedział nam Dariusz Skrobol. - Pamiętam, że na początku tej kadencji właściciel zapewniał gminę, że ograniczy występowanie uciążliwego zapachu. Była mowa o produkcji w zamkniętych i hermetycznych pomieszczeniach - dodaje burmistrz. Niewykluczone, że gdyby w latach 90. gmina podeszła z większym dystansem do zapewnień inwestora, nie zgodziłaby się na lokalizację zakładu w sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych.
- Duży udział w uciążliwości odorowej zakładu ma pierwszy etapu produkcji podłoża pod pieczarki - wyjaśnia Maria Adamczyk, naczelnik Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska starostwa pszczyńskiego. - Na placu, w otwartych zbiornikach mieszane są takie składniki, jak: kurze i końskie odchody, słoma, gips i woda. To ta mieszanka emituje uciążliwy fetor. Dopiero później trafia ona do zamkniętej instalacji, gdzie ulega fermentacji tlenowej. Tu jednak wydzielające się zapachy, głównie amoniaku, są redukowane przez płuczkę wodną.
Jak informuje nas naczelnik Adamczyk, na tę pierwszą, otwartą fazę produkcji nie jest wymagane uzyskanie pozwolenia na emisję gazów do powietrza. Natomiast akceptacji powiatu wymaga zorganizowana instalacja, z której emitowane są pyły lub gazy. Ta wygasła Ryszardowi Wronie 25.10.2012 r. Jak informuje naczelnik Adamczyk, we wniosku złożonym dwa tygodnie wcześniej, firma aplikowała o zwiększenie produkcji podłoża z 30 tys. do 85 tys. ton na rok. - Powstaje pytanie, czy istniejąca instalacja jest w stanie wyprodukować tak znacząco zwiększoną ilość podłoża? Do tej pory właściciel nie wykazał nam tego. Takie wyliczenia powinny znaleźć się we wniosku. Ten, złożony ponownie w marcu br., ze względu na braki formalne pozostał bez rozpatrzenia - mówi naczelnik i dodaje: - Byliśmy cały czas w kontakcie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska oraz Urzędem Miejskim w Pszczynie. Skoro burmistrz zwrócił się do WIOŚ-u o kontrolę, nie dublowaliśmy jego wniosku.
Wygasłe pozwolenie powiatu obowiązywało 10 lat i w tym czasie - jak dowiadujemy się w starostwie - kontrole inspektorów ochrony środowiska nie stwierdziły w zakładzie Ryszarda Wrony przekroczeń norm dotyczących emisji gazów lub pyłów do powietrza.
O komentarz poprosiliśmy Ryszarda Wronę, właściciela zakładu. W jego imieniu interesujące nas informacje przekazał reprezentujący go Piotr Mikos. W nadesłanym e-mailu czytamy m.in. "Zakład wnioskował o wydanie pozwolenia na wprowadzanie gazów i pyłów do powietrza w terminach pozwalających na wydanie decyzji przed upływem ważności pozwolenia. Zakres wniosku obejmował zorganizowaną emisję amoniaku, jako jedynej substancji normowanej i występującej w ilości wymagającej wydania pozwolenia. (...) Starostwo zażądało uzupełnień i wyjaśnień, które wymagały ponownej dogłębnej analizy procesu technologicznego, obejmującego także uciążliwości innego rodzaju, w szczególności uciążliwości odorowe oraz oszacowanie wielkości emisji niezorganizowanych. Analiza procesu technologicznego pod względem uciążliwości odorowej oraz określenia jakościowego i ilościowego substancji odorowych jest szczególnie trudna. Jest to analiza porównawcza, bazująca (...) głównie na publikacjach badań prowadzonych w innych państwach. Badania prowadzone w naszym kraju nie obejmowały dotychczas specyficznego procesu produkcji podłoża pod uprawę pieczarek na bazie słomy i pomiotu drobiowego. Konieczne było zatem dotarcie do literatury zagranicznej, porównanie z procesami technologicznymi prowadzonymi w zakładzie w Pszczynie". Jak informuje Piotr Mikos, wszystkie te aspekty zostały odzwierciedlone w treści nowego wniosku, który zostanie złożony do starosty pszczyńskiego, 5 września br.
Jak słyszymy od Piotra Mikosa, faktyczna zdolność produkcyjna zakładu wynosi 55 tys. do 58 tys. ton rocznie podłoża pod uprawę pieczarek. Dodatkowo zakład zajmuje się produkcją przerostu grzybowego, w ilości 10 tys. do 12 tys. ton rocznie, na gotowym podłożu pod uprawę pieczarek. Jest to docelowa i ostateczna wielkość produkcji, która nie będzie w przyszłości zwiększana. - Informacja, że zakład chce powiększyć produkcję do 85 tys. ton jest przekłamaniem wynikającym z braku zrozumienia wniosku lub mało precyzyjnego opisu dokonanego we wniosku. Zakład nie planuje żadnych dodatkowych modernizacji mających na celu zwiększenie produkcji w stosunku do dotychczasowej - zapewnia P. Mikos.
Jeśli chodzi o wnioski pokontrolne WIOŚ - przedstawiciel Ryszarda Wrony - zapewnia, że zakładowa stacja paliw została wybudowana i uruchomiona legalnie. Niedokonanie zgłoszenia stacji jest uchybieniem formalnym a nie działaniem bez zezwolenia. Przystąpiono też do prac mających na celu reorganizację gospodarki wodno-ściekowej do końca roku.
Jak twierdzi Piotr Mikos, w zakresie zapobiegania emisji niezorganizowanej (kojarzonej z emisją odorów) zakład został zobowiązany do poprawy sytuacji bez zbędnej zwłoki.
- Smród to określenie niefortunne i nieprawidłowe - mówi P. Mikos. - Prawidłowo należy mówić o uciążliwości powodowanej emisją odorów lub substancji odorowych. Zakład podejmuje starania mające na celu zmniejszenie okresowo pojawiających się uciążliwości. Pierwszy etap tych prac znajduje się we wniosku na wprowadzanie gazów lub pyłów do powietrza i obejmuje analizę jakościową i ilościową powstających i emitowanych substancji odorowych, miejsca i warunki ich powstawania, warunki atmosferyczne.
Przedstawiciel zakładu nie odnosi się do zawiadomienia, które burmistrz złożył w prokuraturze. - Nie znamy jego treści.
Na sierpniowej sesji burmistrz stwierdził, że - zgłaszając sprawę w prokuraturze - jest w niekomfortowej sytuacji, bo firma Ryszarda Wrony zatrudnia ogromną liczbę pszczyniaków i płaci wszystkie zobowiązania podatkowe. Z drugiej jednak strony trudno zliczyć skargi na działalność firmy, które od mieszkańców przyjmuje Straż Miejska. Z dokumentacji strażników wynika, że telefonujący informowali, iż "nie idzie oddychać, bo smród aż dusi" czy "nie da się już godnie żyć w okolicy tego zakładu".
Nie wszyscy jednak przyłączają się do chóru oburzonych. Nie protestują okoliczni mieszkańcy, zatrudnieni w zakładzie, a także lokalni producenci pieczarek, odbierający podłoże od "Wrony". Jeden z mieszkańców miał powiedzieć kiedyś urzędnikom starostwa: "Jak się miesza w gównie, to zawsze będzie śmierdzieć".