Większość lokali gastronomicznych nie może pozwolić sobie na dalsze straty powodowane uziemieniem branży - sprzedawanie dań na wynos pozwala jedynie częściowo załatać dziurę finansową. Cierpliwość wielu gastronautów (a także właścicieli hoteli czy siłowni) skończyła się, a ponieważ rząd po raz kolejny przedłużył lockdown, postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Akcja #otwieraMY ma zachęcić kolejnych przedsiębiorców do wyłamania się z lockdownu i uruchomienia swoich biznesów. Decyzje te budzą skrajne emocje. Jedni wspierają lokale gastronomiczne i nie wahają się przyjść do pubu czy restauracji. Inni całą akcję oceniają negatywnie.

Pojawiają się zarzuty, że ruch w pubach i restauracjach przyczyni się do rozprzestrzeniania wirusa. Ich szefowie zapewniają jednak, że będą przestrzegać rygorów sanitarnych i tego samego oczekują od swoich gości. Otwierają, ponieważ osiągnęli punkt, w którym prowadzenie tego typu działalności gospodarczej powoli traci sens - jeśli czegoś nie zrobią stracą swoje biznesy i źródła utrzymania. Wielu jest zdania, że funkcjonowanie pubów nie przyczyni się do pogorszenia sytuacji epidemicznej bardziej niż otwarte sklepy czy kościoły.

- Będziemy działać w pełnym reżimie sanitarnym, a więc obowiązuje dezynfekcja rąk, zachowanie dystansu oraz zasłanianie twarzy i nosa. Maseczkę możemy zdjąć po zajęciu miejsca. Prosimy nie poruszać się po lokalu, obsługa do Was podejdzie. Ograniczyliśmy też liczbę stolików dla Waszego bezpieczeństwa - mówią właściciele pubu BRIFF i dodają: - Lokal jest przygotowany według obowiązujących obostrzeń, a także prawnie. W razie kontroli nic Wam nie grozi.

Chętnych, by spędzić wieczór w pubie nie brakuje. Aby znaleźć wolny stolik w Tapster Pub lub (od piątku) w BRIFFie najlepiej dokonać wcześniejszej rezerwacji.

Ela, ab, BM / pless.pl