O akcji policyjnej w pubie Tapster sprzed ponad tygodnia rozpisywały się wszystkie media w Polsce. Funkcjonariusze mieli się tam pojawić, by zapewnić bezpieczeństwo dwóm pracownicom sanepidu, które przeprowadzały tego wieczoru kontrolę w lokalu. Później tłumaczono, że powodem tak licznej obstawy był incydent z poprzedniego wieczora, kiedy to do lokalu wtargnął ranny i nietrzeźwy mężczyzna, stosujący agresję słowną.

Właściciel Tapster Pubu, Krzysztof Gazda, podkreśla, że skala interwencji była niewspółmierna do sytuacji - w pubie przebywało wówczas kilku klientów i nic nie stawało na przeszkodzie, aby kontrola sanepidu odbyła się w spokoju. Jak to się skończyło - możemy obejrzeć na licznych, dostępnych w sieci nagraniach.

Krzysztof Gazda podkreśla, że nie ma pretensji do pracownic sanepidu, ani do szeregowych pracowników policji, którzy jedynie wykonywali swoją pracę. Zaskarży jednak decyzję o zamknięciu lokalu na tydzień, gdyż jego zdaniem jest ona pozbawiona podstaw. W sprawie toczy się też postępowanie w kierunku rozważenia przesłanek art. 165 KK, dot. sprowadzania niebezpieczeństwa powszechnego.

W tym roku Tapster Pub przeszedł już 6 kontroli, z których - jak podaje Krzysztof Gazda - żadna nie wykazała nieprawidłowości. Właściciel nigdy nie oponował, ani nie utrudniał kontroli sanepidowskich czy policyjnych, ale uważa, że to co zaszło w przedostatnią sobotę nie powinno się wydarzyć. Mimo wszystko zastosował się do zalecenia sanepidu w 100%. Dzisiejsze otwarcie jest legalne.

Właściciel Tapster Pub dziękuje także za wpłaty na zbiórkę. - Tak jak już wspominaliśmy - pieniądze zostaną wykorzystane w ostateczności. Jeżeli dzięki Waszej pomocy poprzez wizyty w naszej restauracji oraz zamówienia na wynos uda nam się utrzymać restaurację, to zebrana kwota zostanie przeznaczona na wybrany cel charytatywny - zapowiada K. Gazda.



O zamknięciu lokalu pisaliśmy w artykułach, które znajdziecie poniżej.

Ela, ab, BM / pless.pl