Pszczyna, godzina 6:45 rano. Ulice jeszcze puste, szyby zaparowane, a świat powoli budzi się do życia. Dla komornika Michała W. dzień już się zaczął. Na siedzeniu obok - teczka z dokumentami, notatnik, tablet. Kierunek: Wola. Egzekucja terenowa. Dłużnik nie odbiera wezwań.
Zderzenie dwóch światów - Komornik
Wielu wyobraża sobie komornika jako chłodnego urzędnika w garniturze, który pojawia się nagle i zabiera dorobek życia. Ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana - często to zderzenie dwóch dramatów: jednego, który nie zapłacił, i drugiego, który czeka na każdą złotówkę.
- Mam do odzyskania 12 tysięcy złotych alimentów - mówi cicho Katarzyna, samotna matka dwójki dzieci. - Od trzech lat nie widzieliśmy od ojca nawet grosza.
To dla niej dziś komornik rusza w teren. Nie dla banku, nie dla korporacji. Dla niej i jej dzieci.
Na miejscu
O 7:20 parkuje pod blokiem. Z klatki schodowej czuć wilgoć i dym papierosowy. Drzwi do mieszkania porysowane, dzwonek nie działa. Pukanie. Cisza. Pukanie drugi raz. Dopiero po minucie otwiera mężczyzna w szlafroku.
- Znowu wy?! Nie mam nic! - krzyczy, zanim komornik zdąży się przedstawić.
Michał nie podnosi głosu. Zna ten scenariusz. Wchodzi, pokazuje dokumenty, robi zdjęcia sprzętu RTV. Dłużnik rzuca obelgi, ale nie stawia oporu. To już jego trzecia wizyta.
- Ludzie myślą, że robimy to z satysfakcją. Ale każdy wyjazd to ryzyko. Nigdy nie wiesz, co cię spotka po drugiej stronie drzwi - mówi później komornik.
Większość komorników działa w cieniu. Bez kamer, bez wywiadów. Niewielu rozumie, że to, co robią, nie wynika z ich woli, ale z wyroków sądu. To nie oni decydują, kto zapłaci, a kto nie - oni jedynie pilnują, by prawo zadziałało.
- Gdyby wszyscy regulowali swoje zobowiązania, nie byłoby nas - mówi Michał. - Ale świat nie jest idealny.
Zakończenie dnia
Po południu wraca do kancelarii w Pszczynie. Na biurku kolejne sprawy - alimenty, odszkodowania, nieuregulowane faktury między firmami. Codzienność.
Nie myśli o sobie jako o "stróżu porządku". Mówi raczej: "Ostatni przystanek". Dla jednych - wróg. Dla innych - jedyna nadzieja, że odzyskają to, co im się słusznie należy.